Konizmy - czyli jak koń opanował język polski (01.02)
Data publikacji: 2019-01-10, Data modyfikacji: 2019-01-10
1 lutego 2019 rokugodzina 18.00miejsce: filia nr 4 Książnicy Pruszkowskiej, ul. Chopina 1 A, PruszkówKsiążnica Pruszkowska zaprasza serdecznie na spotkanie z Ulą Kowalczuk, Autorką książki Koń jaki jest, każdy widzi - czyli alfabetyczny zbiór 300 konizmów.WSTĘP WOLNYKsiążka „Koń jaki jest, każdy widzi, czyli alfabetyczny zbiór 300 konizmów", napisana przez Urszulę Kowalczuk, zawierająca ilustracje Magdy Braciszewskiej-Klimek, to obszerne i różnorodne tematycznie kompendium o koniach, przeznaczone dla szerokiego grona czytelników. Publikacja składa się z felietonów w popularnym ujęciu omawiających genezę i znaczenie różnego rodzaju konstrukcji językowych związanych ze światem koni i jeździectwa. Taka koncepcja książki podpowiada sposób korzystania z niej: nie jest to typowa książka do (prze)czytania od początku do końca, ale raczej typ encyklopedii, do której można sięgać w każdej chwili i według potrzeby.Do formuły encyklopedycznej książka nawiązuje swoim tytułem. „Koń jaki jest, każdy widzi" to wszak najbardziej znana sentencja pochodząca z głośnych „Nowych Aten", pierwszej polskiej encyklopedii powszechnej autorstwa księdza Benedykta Chmielowskiego. „Konizmy" mają również rozbudowany podtytuł, znów inspirowany „Nowymi Atenami", który trafnie ujmuje cel powstania książki: „»Koń jaki jest, każdy widzi« i inne powiedzenia, przystawia, określenia i wyrażenia, które przez wieki powstawały, kiedy to koń jako najbliższy człowiekowi sługa i przyjaciel, towarzyszył mu w doli i niedoli, w walce i w pracy, w podróżach i w zabawie. Dawne i dzisiejsze zebrane i spisane jako dowód na to, że wciąż w mowie polskiej zaklęta jest miłość do koni, uwielbienie dla ich wspaniałych cech i wielka życiowa nauka płynąca z doświadczeń w pracy z tymi szlachetnymi stworzeniami".Już we wstępie i w pierwszych komentarzach do haseł zarysowuje się osobowość autorki - prawdziwej amazonki, dla której kontakt z koniem jest nie tylko codziennością, ale też rodzajem potrzeby emocjonalnej. Koń to wspaniałe stworzenie ze względu na swoje cechy zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Stanowi on przedmiot studiów i obiekt pragnienia nawiązania z nim relacji będącej czymś więcej niż jedynie prostym układem: człowiek i służące mu zwierzę.Na marginesie opracowywanych haseł autorka zdaje się użyczać koniom prawdziwie ludzkiego głosu po to tylko, by właściciel lub przypadkowy nawet jeździec dostrzegł w tym zwierzęciu znacznie więcej niż narzędzie czy środek uprawiania sportu lub zabawy.Za specjalną wartość tej lektury można zatem uznać prawdziwie kobiecą empatię, prześwitującą przez tekst, w którym o koniu pisze się z uznaniem dla jego dziejowej roli oraz ze zrozumieniem, podziwem i swoistym szacunkiem wynikającym z lat obserwacji i doświadczeń.Takie przesunięcie w kierunku „końskiego humanizmu" należy do bezsprzecznych zalet książki, a młodzi adepci jazdy konnej oby jak najwcześniej przyjęli taką właśnie perspektywę; zresztą z korzyścią także dla siebie samych. Siła refleksji, że emocjonalna inteligencja konia, tego pięknego zwierzęcia, została dostrzeżona, wydobyta i zaakcentowana, stanowi o wartości przekazu. Kto choć raz spojrzał na świat z wysokości siodła, ten będzie podatny - niejako z góry - na takie sugestie.Tyle o punkcie widzenia amazonki, z której w trakcie lektury wyłania się i Amazonka - kobieta walcząca i prawdziwa wojowniczka, broniąca już prawie reliktowych wartości. Prawdziwości spostrzeżenia, że na naszych oczach (a raczej w uszach) umierają stare przystawia, porzekadła i związki frazeologiczne, nie sposób zaprzeczyć. Zarówno w mowie, jak i w piśmie tracimy kontakt z wieloma obszarami języka, gdyż nie rozumiemy już kontekstu ani zjawisk, a nawet świata, w którym ten język funkcjonował.Warto zatem spojrzeć z uznaniem na trud autorki, usiłującej wyrwać z niebytu i tym samym ocalić powiedzenia i maksymy związane z niegdysiejszą końską rzeczywistością. Nie tylko skrywają one życiową mądrość naszych przodków, ale przede wszystkim wzbogacają słownictwo w jakże przyjemny i bezbolesny sposób - operując anegdotą i humorem Stara oświeceniowa zasada „ucząc, bawić" znajduje tu najlepsze zastosowanie, choć cel dydaktyczny został sprytnie zamaskowany.Nie jest paradoksem, że język najdłużej przechowuje tradycje. Jego struktury oprą się zaś erozji przemijania, jeśli od czasu do czasu odświeży się ich znaczenie i umieści je w nowym kontekście. Tak też należy postrzegać wysiłek autorki, która wywojowała tyle, że z morza polskich przysłów i porzekadeł ocaliła - dzięki aktualnym komentarzom - te najczęściej powtarzające się, najbardziej egzotyczne i... najsoczystsze.Ewa Odachowska ZielińskaAutorką recenzji jest literaturoznawcą, pracowała w Instytucie Literatury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka antologii poetyckich, artykułów naukowych i recenzji związanych tematycznie z literaturą XX wieku; współpracownik redakcji oświatowych polskiego radia i telewizji. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku wykładowczyni w Katedrze Polonistyki Uniwersytetu Ankarskiego (Turcja), popularyzatorka polskiej kultury za granicą. W swoim dorobku oprócz prac naukowych ma również pełne humoru książeczki dla dzieci. Prywatnie miłośniczka koni.
Pełna treść wiadomości na: pruszkow.pl/dla-mieszkancow/kultura/wydarzenia/konizmy-czyli-jak-kon-opanowal-jezyk-polski
UM Pruszków, Źródło artykułu: pruszkow.pl